news dnia
Gdzie
trzech się bije, tam jeden ma przekichane
- kulisy Balu Walentynkowego
Artykuł opisuje akty przemocy psychicznej i fizycznej. Delatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za kiełbie we łbie ich prowodyrów.
Są takie
pary, których zawiłe, przypominające talerz spaghetti, losy śledzone są nie
tylko przez nas, ale i przez pokaźne grono uczniów, które wręcz domaga się
okazywania tym ulubionym parkom należytej atencji na łamach naszej gazety. Josephine
Hawkins i Benjamin Georgijew stali się obiektem powszechnego zainteresowania
naszej małej społeczności tuż po ich publicznej kłótni, wcale nie tak dawnej.
Ze sprawdzonego źródła wiemy, że poszło o coś w typie bo już mnie nie kochasz oraz, że para miała tak zwane „ciche dni”.
Cała masa
uczniów gorąco kibicowała Naczelnej Fance Quidditcha i panu Wieża Astronomiczna
To Moja Dzielnica, by panująca między nimi lodowata obojętność przerodziła się
znów w pełen żar namiętności, z którego wyniknąć mogło wiele bardzo
interesujących sytuacji. W Redakcji rozpoczęto oficjalne zakłady, czy dramat,
bo w końcu jakiś nastąpić powinien prędzej czy później, odbędzie się przed tym
jak oboje pojawią się na balu, czy po tym i – co spędzało sen z powiek połowie
szkoły – czy na Balu Walentykowym duet Hawkins&Georgijew pojawi się jako
para?
Jak to mówią
– nadzieja matką głupich. W wieczór,
w który odbywała się zabawa, Josephine wparadowała do Wielkiej Sali nie z kim
innym, tylko ze swoim idolem (nie mylić z „przyjacielem”), Drew Burrymore’em
przy boku. Poproszony o opinię, współlokator i nemezis Drew, Bastian White
mówi, unosząc brwi w rozbawieniu:
- Miałem Jo
za mądrzejszą. To jej ślepie uwielbienie Drew nie przeszkodziło jej w
podpisaniu na niego wyroku śmierci. Nie, żebym miał coś przeciwko, do twarzy mu
będzie w fiolecie.
![]() |
Tak, to bardzo wymowny przyjacielski gest. |
Oczywiście,
jeśli wcześniej liczyliśmy na jakiś mini dramat, który mógłby choć trochę
rozruszać publikę, to następujące po sobie wydarzenia będące konsekwencją
nieroztropnie wybranego przez Hawkins partnera przeszły nasze najśmielsze
oczekiwania!
Niech
skonamy, jeśli mina Benjamina na widok tańczącej w romantycznym splocie pary przyjaciół nie była
najzabawniejszym, co w życiu widzieliśmy. Spodziewaliśmy się po nim odpowiednio
adekwatnej dawki mroku i ascetyzmu, ale o dziwo, Georgijew zaskoczył nawet nas
i po krótkiej acz wymownej rozmowie z Drew postanowił uzewnętrznić swoje emocje
w postaci kolorowych fajerwerków, a pokaz umiejętności magicznych w wykonaniu
tej dwójki dosłownie zwalał z nóg co drugą nieszczęśliwie trafioną osobę. Ze
wszystkich uczestników balu, których Drew mógł trafić rykoszetem, trafił
najgorzej jak tylko mógł i naprawdę sądzimy, że Krukon wyczerpał tamtego
wieczoru dawkę pecha przypisywaną całej ludzkiej populacji, bo osobą, która
dostała od niego oszałamiaczem był nikt inny, jak Bastian White – jego współlokator
i przełożony w quidditchu. Drew najwidoczniej postanowił zostać kamikaze, bo o
ile sądziliśmy, że jego ostatni zamach na płodność White’a był ostateczną
granicą, tak ten akt terroryzmu skutecznie odwiódł nas od tego przekonania.
Działania
Georgijewa i White’a mogłyby ujść za wręcz podręcznikowy przykład współpracy i
idealnej synchronizacji w łączeniu sił przeciw wspólnemu „wrogowi”. W końcu
kradzież dziewczyny i sprzedanie zaklęcia w plecy „po tym wszystkim, co razem
przeszli” to nie jest najlepsza metoda na znalezienie przyjaciół w męskiej
społeczności młodocianych przestępców czarodziejów. W efekcie Drew ni
stąd ni zowąd nagle zaczął bardziej przypominać śliwkę, niż człowieka, chociaż
część redakcji obstaje przy zdeformowanym bakłażanie.
Oczywiście na
bólu fizycznym się nie skończyło. W ferworze walki większość na śmierć
zapomniała o prowodyrce całego zamieszania, której również oberwało się tym i owym. Josephine uznała, że jej
dzielnemu rycerzowi należy się jakiś bonus za doznane krzywdy i obdarowała go –
nie, nie prawym sierpowym – ale bynajmniej nie przyjacielskim pocałunkiem.
Jeśli w tym momencie coś pękło, to nie były to kieliszki, szyby, lustra czy
posadzka, ale serce Benjamina Georgijewa.
Mimo że Josephine uparcie twierdzi, iż był to
skutek utraty pamięci, nam wydaje się to tanią wymówką i stawiamy pięć
galeonów, że w rzeczywistości wyglądało to ździebko inaczej.
Cały rozwój
sytuacji obserwowała i, dość nieudolnie, starała się kontrolować Chantelle
Hogarth, a Kristel Scriven, która ostatnio ma pecha do pojawiania się w
niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie również została wciągnięta w szał
ciał ukrócony przez Horacego Slughorna. Kurczę, akurat wtedy, kiedy robiło się
ciekawie!
Pomijając już
nagłe wtargnięcie uczniów z pistoletami na wodę, chociaż naprawdę doceniamy
próbę ostudzenia nieco krwi co niektórym w Sali Balowej, musimy wyrazić żal, że
nie udało nam się dostać do Gabinetu Slughorna, aby zobaczyć co też wynikło z
tej niecodziennej sytuacji.
Aż chce się
zapytać, co dalej? Czy wyciśnięty jak cytryna Drew wydobrzeje? Czy Benjamin
pozbył się już zabójczych zapędów? Czy da się ocalić boski garnitur Bastiana
przed plamą z ponczu?
Próbowaliśmy
o to zapytać głównych sprawców zamieszania, ściągając ich w jedno miejsce
podstępem, po czym przeszliśmy do zadawania łatwych, nie naruszających
prywatności pytań:
Redakcja:
Co sądzisz na temat pocałunku twojej byłej dziewczyny z jej przyjacielem?
Benjamin Georgijew:
Nie wiem czy Drew można nazwać tylko przyjacielem Jo, ale nie zazdroszczę mu,
że musiał całować się z gumochłonem.
Josephine Hawkins:
<śmiech> Proszę mu wybaczyć, Ben nigdy nie musiał się całować sam ze
sobą, dlatego nie ma pojęcia o tym, jak całuje gumochłon…
BG: No cóż,
przynajmniej wiem, że przeżyłbym pocałunek dementora.
JH: …poza tym,
nigdy nie był dobry z ONMS. Oraz eliksirów, transmutacji, zaklęć…
BG: Tak, to
było śmieszne, gdy wymieniałaś pierwsze dwa przedmioty.
JH:
…astronomii, zielarstwa, historii magii…
BG: Wszyscy
rozumieją, co chcesz przekazać, Hawkins.
JH:
…wróżbiarstwa, OPCM, starożytnych runów…
BG: SKOŃCZ!
JH: Ta różdżka
w twojej dłoni naprawdę nie jest potrzebna, Ben. Zachowujesz się dziecinnie.
BG: Pozwalasz
sobie na zbyt wiele, Hawkins.
JH: Ojej, co mi
zrobisz tym patykiem? Wydźgasz oko? A może rzucisz swoje ulubione zaklęcie?
BG: Hawkins,
przysięgam, jeszcze jedno słowo…
W tym momencie korespondentka The
Hogwarts Shore musiała opuścić miejsce wywiadu w trosce o swoje życie i
zdrowie.
Spisała: Ben_Jest_Seksi_Kiedy_W_Oczach_Ma_Żądzę_Mordu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja prosi o zachowanie kultury w Waszych bluzgach!